O edukacji również domowej, która niegdyś nie raz spędzała mi sen z powiek, dziś stanowi nowe wyzwanie, rozbudza ciekawość i kreatywność, daje radość i spełnienie. A wszystko za sprawą moich dzieci. Kto by pomyślał...

czwartek, 22 stycznia 2015

Zawsze lubiłam domino. Śmieszne klocki o wielu możliwościach zastosowania w zabawie.
Swoje z dzieciństwa mam do dziś. Pilnuję by nie pogubiły się w szalonych zabawach moich własnych dzieci.
Kiedyś te klocki bywały całym światem, szczególnie gdy znów leżałam w łóżku zwalona kolejną anginą.
Bywało że zwykła, tradycyjna gra nie mogła się skończyć bo każde z naszej trójki musiało mieć po przynajmniej dwa zwycięstwa na swoim koncie. Ale czasami były wieżą, innym razem murem, czasami drogą dla resoraków brata, i wielokrotnie walutą.
Był czas, że jak za efektem domina, zabawy moje i rodzeństwa przybierały niecodzienny obrót albo nawet zasięg. Tak było w przypadku "namiotów" które budowaliśmy namiętnie, zbierając z całego mieszkania wszelkie koce i narzuty (kiedyś zdjęliśmy z okna nawet firankę - na "kryty taras"). Efekty naszej działalności obejmowały kolejne pokoje, wraz z niewielkim przedpokojem łączącym dwa z nich. Później okazało się, że może to być też atrakcyjna zabawa podwórkowa. I tak, zbierało się przy okazji kilkoro dzieciaków i budowało swoje "pokoje" wokół jednego "głównego". I nagle każdy miał własny namiotowy "pokój", ale pojawiał się też "sklep", "kwiaciarnia", "kawiarnia" a nawet "usługi transportowe", jeśli któryś z kolegów zdecydował się użyczyć swojego roweru, by przewieźć na siodełku delikwenta który musiał iść na obiad. O, to był dopiero dramat, w samym środku najfajniejszej zabawy OBIAD! Coś tak straszliwie prozaicznego, gdy w "kawiarni" można było kupić za klocek domino ciastko z kolorowego piachu z prawdziwą stokrotką !
Tak, to był ten czas, gdy nawet nie myślałam, że domino może mieć jeszcze wiele innych zastosowań a nawet znaczeń.
Takie zwykłe klocki, białe z czarnymi wydrążonymi kropeczkami, a całe mnóstwo wspomnień...
Dlatego domino pojawia się w tytule bloga. Każdego bowiem dnia układam swoje klocki życia, tak jak układa się domino, klocek przy klocku, aż do wykorzystania wszystkich.